FAUST
Godność:
Faust. Przez setki lat swego istnienia gubił swe prawdziwe miano,
przedstawiając się każdemu inaczej. W XIX wieku jednak przylgnęło do niego imię
Faust. Dlaczego? Nie wiadomo, może to przez jego powiązania z Upadłymi, których
winien się wystrzegać, cyrografu jednak nie podpisał, a i jego dusza jest
bezpieczna. Na razie przynajmniej.
Wiek:
Wygląda na 18-19 lat, w rzeczywistości ma 412… Licząc od jego poprzedniego
odrodzenia.
Płeć:
Mężczyzna.
Orientacja:
Biseksualny.
Rasa:
Feniks
Gwoli wyjaśnienia – nie jest on zmiennokształtnym, a ostatnim przedstawicielem
swego gatunku. Bardzo luźno wzoruję się na postaci Alexa z opowiadań Alexa
Shilou i nie mam zamiaru kopiować tej postaci. Po prostu jej ogólna koncepcja i
zarys rasy oparty jest na tej tam zawartej, a więcej danych na jej temat pojawi
się w dalszej części KP, więc nie będę tutaj opisywał tego wszystkiego jeszcze
raz, amen.
Moce:
Zdolności wrodzone:
- Latanie – a nawet nie tyle latanie, co ograniczenie
działania pola grawitacji. Przedstawiciele tej rasy potrafią przemieszczać się
z miejsca na miejsce w powietrzu, nawet bez użycia skrzydeł, które w skrajnych
przypadkach mogą pojawić się u niektórych Feniksów. Faust posiada je, jednak
niemal nigdy nie używa, bowiem potrzebuje dłuższej chwili na wytworzenie ich,
co w większości przypadków jest procesem bolesnym.
- Wyostrzone zmysły – jego umysł działa na najwyższych
obrotach w ciemności. Do patrzenia nie potrzebuje wcale oczu, na dobrą sprawę
przydają mu się one jedynie do rozróżniania kolorów. Potrafi wyczuć intruza z
większej odległości, niż mogliby go dostrzec nawet najbardziej spostrzegawczy.
Nie ma to jednak samych plusów, wrażliwy nos Fausta sprawia, że mdli go w
tłocznych pomieszczeniach, zaś nieprzyjemne wonie są dla niego po stokroć
gorszym przeżyciem niż dla zwyczajnego śmiertelnika.
- Uzależnienie – nie, wbrew pozorom nie jest to skłonność do
popadania w nałogi, chyba że mowa tu o uzależnieniu się od Fausta. Zapach i
smak jego krwi ma silne właściwości uzależniające… i nie tylko. Działa również
jak silny afrodyzjak, powodujący, że nawet najbardziej oporni, po skosztowaniu
kilku kropel jego krwi, nie będą w stanie mu się oprzeć. I tylko czasem Faust
to wykorzystuje, bawi go nieme błaganie w oczach istot, z którymi ma do
czynienia. Na nieśmiertelnych nie działa to równie mocno jak na śmiertelników,
którzy zakosztowawszy tej słodkiej cieczy są w stanie zrobić dla niej naprawdę
bardzo wiele.
Zdolności indywidualne:
Klonowanie – To nic innego jak zwyczajna iluzja. Użytkownik
tej mocy, jest w stanie wykreować własnego… klona, kopię własnego ciała. Twór
projekcji psychicznej może znajdować się nawet w naprawdę sporej odległości od
swojego twórcy (oczywiście nie ma tu mowy o przebywaniu na innym kontynencie,
ale kilka kilometrów jest jak najbardziej realną odległością) i wciąż może się
komunikować ze swym twórcą. W ten sposób utworzony klon nie jest istotą w pełni
fizyczną, jednakże nadal zachodzą interakcje pomiędzy nim a przedmiotami. Ta
iluzja wymaga sporego nakładu sił i emocji, klon przejmuje połowę mocy
użytkownika, przez co obaj są o połowę słabsi, ponadto twórca narażony jest na
szybsze osłabienie. W przypadku zadania rany klonowi, Faust nie odczuwa bólu, przynajmniej
do momentu połączenia się z własną projekcją. Klona nie da się zabić, może co
najwyżej zniknąć, ma to jednak bardzo negatywne skutki na jego twórcę i osłabia
go na dłuższy czas. Klon Fausta otrzymał wdzięczne imię Seth i mimo silnego
uzależnienia od własnego twórcy, jest w stanie samodzielnie myśleć i podejmować
decyzje. Zdarza się, że gdy Faust potrzebuje pilnej pomocy, właśnie jego
przywołuje, by nie musieć liczyć się z kimkolwiek innym.
*Czas, w którym klon jest aktywny, wynosi 4 posty, natomiast odpoczynek – 5
postów.*
Magia światła – Feniksy są symbolami słońca, dlatego też nic
dziwnego, że to właśnie światło jest ich domeną. Faust jest w stanie używać do
walki (bądź obrony) Magii światła. Nie czerpie światłości z otoczenia, może
używać jej nawet w najczarniejszą noc, bowiem światło zostaje wytwarzane przez
jego własne ciało. Tej zdolności może używać w dowolny sposób, a zakres jej
działania jest dosyć szeroki, jednak chłopak jest jednym z tych, którzy nie
zdają sobie sprawy z jej potencjału. Potrafi utworzyć ze światła tarczę, która
odbija, lub osłabia (jeśli ma do czynienia z silnym przeciwnikiem) rzucane
zaklęcia czy ataki ze strony wroga, jest w stanie również sprawić, że jego
prawa dłoń przemieni się w świetlisty miecz, zdolny przeciąć wszystkich i
wszystko (Działa to tylko przez 1 post, Faust jest kiepski w kontrolowaniu tej
umiejętności). O wiele większy pożytek ma z owej mocy, przelewając jej cząstkę
na dany przedmiot (np.: broń), która w tym momencie zaczyna świecić własnym
światłem, a ciosy nim zadane są o wiele trudniejsze do wyleczenia i odbierają
przeciwnikowi nieco więcej energii niż przy ranie zadanej zwyczajnym ostrzem.
Jakiekolwiek stosowanie tej Magii, sprawia, że Faust bardzo szybko traci siły i
potrzebuje dłuższej chwili odpoczynku. (Nie mówimy tu jednak o takich
błahostkach jak użycie minimalnej mocy w celu rozświetlenia sobie drogi)
*Używanie – 2-3 posty, w zależności od sposobu w jaki wykorzystywana jest
Magia, odpoczynek – 5 postów.*
Unieruchomienie – Bardzo pomocna zdolność i chyba jedna z
najbardziej ulubionych Fausta. Zdarza mu się jej nadużywać i to nie tylko w
celach defensywnych. Wszak krępowanie innych ku własnej uciesze jest o wiele
lepszą rozrywką, aniżeli próby szarpania się z kimś. Podczas używania owej
zdolności, z dłoni Fausta wystrzeliwują świetliste liny – wiązki energii,
krepujące ofiarę bez względu na jej szybkość, zdolności i rasę. (Chyba że ma do
czynienia z cieniem, iluzją, bądź klonem) Ofiara nie jest w stanie ruszyć się
przez dłuższą chwilę, a pole siłowe, w jakim wtenczas się znajduje, znacznie ją
osłabia (tylko na moment skrępowania, nie odbiera sił na dłużej). Po
skrępowaniu, Faust jest w stanie oddzielić liny od swojego ciała. W dalszym
ciągu ma nad nimi kontrolę i pod wpływem komend te mogą się zaciskać, bądź
poluzować, a nawet, jeśli sobie tego zażyczy, wytworzyć boleśnie wpijające się
w ciało kolce, wszystko zależy od woli użytkownika. Zdolność ta ma jednak kilka
słabości. Skupiony na unieruchamianiu Faust nie jest w stanie użyć
jakiejkolwiek innej nadprzyrodzonej zdolności. Może sobie jedynie kopać, ciąć
mieczem, gryźć – co w przypadku nieśmiertelnych jest równie dla nich szkodliwe,
co próba wyważenia drzwi za pomocą piórka. Dlatego też Faust używa
Unieruchomienia tylko w wypadku, gdy nie jest już w stanie walczyć i potrzebuje
chwili czasu na ucieczkę. Albo kiedy ma sojusznika, który może wykorzysta stan
skrępowania ofiary i ją zaatakować. Najczęściej jednak długowłosy krępuje
niegrzeczne istoty w sypialni, zmuszając je do spełniania swoich chorych
zachcianek. Ale to oczywiście kłamstwo.
*Używanie – w zależności od włożonej w utworzenie i utrzymanie ich siły.
Słabe liny mogą utrzymać się przez dłuższy czas (można je wtedy bez problemu
rozciąć, spalić, cokolwiek), liny działające osłabiająco na ofiarę – używanie
max 2 posty, odpoczynek – 5.*
Umiejętności:
†° Jakiekolwiek ostrze w jego dłoni to śmiercionośna broń. Doskonale włada
mieczem, przez lata swego życia to jego jedyna pasja, którą pielęgnuje bez
żadnej przerwy, trenując nieraz nawet przez kilka godzin dziennie. Ze swoją
ukochaną kataną niemal nigdy się nie rozstaje, a i niewykluczone, że i gdzieś
indziej ma poukrywane parę ostrych przedmiotów.
†° Uwielbia dźwięk skrzypiec, a sam instrument uważa za najbardziej magiczny.
Wirtuoz może i z niego żaden, ale całkiem nieźle sobie radzi.
†° Wyostrzone zmysły sprzyjają zapamiętywaniu twarzy, słów, zapachów i miejsc.
Faust nawet kilka lat po danym zdarzeniu, jest w stanie z
osiemdziesięciopięcioprocentową dokładnością odtworzyć szczegóły. Sprawia to
również, że bardzo szybko uczy się języków. Zakres jego wiedzy obejmuje jednak
głównie języki martwe i zapomniane, w których uwielbia czytać stare księgi i
pisma.
†° Sztuka flirtowania stoi u niego na bardzo wysokim poziomie. Ceni sobie
spędzanie czasu z daną osobą i uwodzenie jej w celu osiągnięcia własnych celów.
Co gorsza, trudno mu odmówić, a sam zapach jego krwi…
†° Nie wiadomo jak to się dzieje, ale nawet bez jego starań wszelakie dzieci
uciekają od niego z krzykiem. Jakakolwiek nie byłaby tego przyczyna, Faust
cieszy się z tego, bo na niańkę nadaje się jak piłka tenisowa do kręgli. Niby
to piłka i to piłka, ale…
†° W tańcu nie ma sobie równych, w dziewiętnastowiecznym Londynie był jedną z
lepszych partii i często zaszczycał swą osobą największe bale w mieście.
†° Lepiej patrzeć mu na ręce. Nie tylko kiedy dzierży w nich broń. Zwinne
paluszki i parę przydatnych umiejętności to przepis na to, jak oszukać w karty
i zwinąć się ze sporą sumką w kieszeni jeszcze zanim ktokolwiek zdoła się
połapać co się stało.
Aspekt:
Na początek, dla uściślenia, należałoby wspomnieć, iż Faust nie jest żadnym
Zmiennokształtnym i niewiele wspólnego ma z mitycznym Feniksem, o którym
legendy krążą w wielu zakątkach świata. Jego postać jest jak najbardziej
ludzka. Żadnych szponów, żadnego dzioba, żadnego upierzenia. Faust to istota o
wyglądzie młodzieńca liczącego około dziewiętnastu, dwudziestu lat. Jego twarz
ani ciało nie przywodzą na myśl osoby, która ma na karku kilka setek lat, wręcz
przeciwnie. Faust pochwalić się może całkiem wysokim wzrostem. Ma nieco ponad
sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, co, jak sam uważa, jest zupełnie
wystarczające. Ani nie musi się zanadto schylać do niższych osób, ani zbytnio
zadzierać głowy, jeśli w grę wchodzą wyższe. Wzrost idealny. Jest szczupły, choć
całkiem nieźle zbudowany. Szerokie, nieco umięśnione ramiona, oraz wyraźnie
zarysowane mięśnie na brzuchu nie pozwalają wątpić w to, że Faust o siebie dba.
Niektórzy powiadają, że wygląd Feniksów zależy jedynie od nich samych i w
jednej chwili mogą nadać swemu ciału taki, a nie inny kształt. Faust jednak od
lat utrzymuje uparcie jeden i ten sam wizerunek, nie starając się weń ingerować
w żaden sposób.
Długie, hebanowe i niezwykle miękkie włosy sięgają mu do pasa. Wygodniej się
czuje mając je związane w niesfornego kucyka, nie jest to jednak regułą. Lubi
je i mało komu pozwala się do nich zbliżać. Niesforne, ciemne kosmyki opadają
na jego czoło, kładąc się cieniem na jego hipnotyzujących wręcz oczach w
ciemnej oprawie długich rzęs i wyrazistych brwi. Nieco skośne, sprawiają
wrażenie, jakby Faust patrzył na otaczający go świat z niejakim rozleniwieniem.
Jakby patrzył na każdego, czyniąc go swoją potencjalną ofiarą. Jakby wszystko o
kimś wiedział. Jakby mówił, że ów ktoś będzie jego własnością. Barwa jego tęczówek
uzależniona jest od nastroju. Zazwyczaj granatowe, gwałtownie ciemnieją, gdy
jego nastrój zaczyna się psuć. A wtedy najlepiej uciekać jak najdalej, z
zasięgu jego wzroku i mocy. Miękkie, wyraziste usta bardzo rzadko wyginają się
w uśmiechu. Wszak komuś, kto istnieje już tyle lat, ciężko jest znaleźć nowy
powód do radości. Rysy jego twarzy, nieco zbyt ostre, by uznać je za kobiece,
zbyt miękkie, by uznać go za przykład męskości, nadają mu charakterystycznego
wyrazu, sprawiając, że ciężko o nim zapomnieć. W jego lewym uchu znajduje się
pięć srebrnych kolczyków – sam nie pamięta skąd je ma i dlaczegóż zdecydował
się na takie, a nie inne. Lubi piercing i choć sam woli podziwiać go na kimś,
sam posiada kolczyk w języku. Blizny… Sporo słabo widocznych blizn na jego
ciele, to pamiątki po stoczonych walkach i kłopotach, w które wpadł nie raz i
nie dwa. Największa z blizn, ciągnie się od lewego biodra niemalże do prawej
piersi i przywołuje u Fausta jedno z najgorszych wspomnień. I jak na złość, nie
jest w stanie jej się pozbyć z własnego ciała. Nie lubi również, gdy ktokolwiek
jej dotyka. W niektórych momentach zgrubiała skóra w tym miejscu pulsuje
nieprzyjemnie, a ból bywa nieznośny. Najczęściej zdarza się to podczas
jakiegokolwiek kontaktu z Upadłymi, których to przedstawiciel jest jej autorem,
jednak i to nie jest regułą. Czasem nie boli go przez kilkanaście lat, a
zdarzają się dni, że zwykłe muśnięcie dłoni Demona budzi otępiający ból. Jedną
z jego bardziej charakterystycznych cech, jest tatuaż. Ale nie taki byle jaki.
Wije się, skubany, przez całą długość jego prawej ręki, połowę prawej piersi,
by za chwilę zakończyć się po prawej stronie smukłej szyi. Przedstawia
wściekłego, gotowego do ukąszenia węża i w dziwny sposób kontrastuje z wyrazem
twarzy swego nosiciela. Faust zdecydowanie preferuje ubrania w stonowanych
kolorach, najbardziej jednak upodobał sobie czernie, szarości, popiele, grafity
i granaty. Lubi koszule podkreślające jego ramiona, raczej wąskie spodnie i
ciężkie buty, sięgające co najmniej do połowy łydki. Nie oznacza to jednak, że
zobaczenie go w zwykłym, powyciąganym dresie graniczy z cudem. Bynajmniej,
Faust lubi wyglądać dobrze, ale pragnienie to nie zakrawa na obsesję. Dość
często nosi przytroczony do pasa miecz, aczkolwiek raczej niechętnie po niego
sięga… Ale jak to mówią – przezorny zawsze ubezpieczony. Ostatnim elementem
jego wyglądu, o którym należałoby wspomnieć, to skrzydła. Nie są widoczne, a i
pojawiają się niezwykle rzadko. Faust woli przejść na nogach milion mil,
aniżeli przez kilka minut zwijać się z bólu towarzyszącego ich pojawianiu się.
Pękająca tuż przy łopatkach skóra nie jest niczym przyjemnym, a pionowe blizny
w tamtym miejscu są jedynym znakiem, iż brunet coś ukrywa.
Charakter:
Złożona osoba z niego i trudno powiedzieć o nim coś konkretnego. Wszystko, co
pozwala o sobie wiedzieć, ociera się o kłamstwa i domysły, nie dając się w
pełni poznać. Ma wiele twarzy, potrafi być zmienny niczym marcowa pogoda. Dla
każdego ma gotową odpowiedź, dla każdego inną twarz. I co gorsza potrafi
sprawić, iż wszyscy sądzić będą, iż tę prawdziwą zachował właśnie dla niego.
Przyciąga uwagę i sprawia, że trudno o nim zapomnieć nawet wtenczas, gdy nie
robi absolutnie nic, poza rzuceniem na ciebie okiem. Otacza go niesamowicie
zmysłowa aura, a on sam zachowuje się jakby doskonale sobie z tego zdawał
sprawę. Bawi go patrzenie na innych, wręcz jest to jego ulubiona rozrywka.
Zachowania innych istot poznał na wylot, dlatego przy pierwszym kontakcie z nim
rozmówca może mieć nieodparte wrażenie, że plama na ścianie za jego plecami
jest bardziej interesująca niż on sam. Pozorny brak uwagi i znudzenie malujące
się na jego buźce skutecznie odstraszają tych mniej wytrwałych. Nie oznacza to
jednak, że Faust olewa wszystkich i wszystko. Bynajmniej. Słucha uważnie
każdego słowa, wyłapując z pozoru nieistotne zdania, by w następnej kolejności
wykorzystać je przeciwko osobie, która je wypowiedziała. Lubi chwytać za
słówka, tworzyć dwuznaczne sytuacje i wyprowadzać innych z równowagi. Bywa
bezczelny i arogancki, sarkastyczny i złośliwy. Nieodmiennie jednak wszystkie
jego słowa są dokładnie wyważone i przemyślane. Jeżeli ma zamiar kogoś obrazić,
robi to z rozmysłem i z całą bezwzględnością. Nie zwykł przebierać w słowach, a
uczucia innych to dla niego nic nie warty dodatek, do co najwyżej
interesującego ciała. Potrafi być jednak czarujący, naprawdę potrafi. Kiedy
ktoś przykuje jego uwagę, zrobi wszystko, by jak najdłużej zatrzymać go przy
sobie. Problem jednak w tym, że rzadko na kogoś takiego trafia, stąd jego
obecne nastawienie. Jest urodzonym dyplomatą. Nie przerywa i słucha do końca,
by potem zmiażdżyć najsilniejsze argumenty jednym słowem. Zazwyczaj bywa
spokojny i wyprowadzenie go z równowagi jest nie lada wyzwaniem, aczkolwiek
jeśli do niego dojdzie… Potrafi być okrutny. Uczył się w końcu od najlepszych.
Lata spędzone w niewoli, choć w jego długim życiu zdawać się mogą zaledwie
chwilą, w jego pamięci należą do najgorszych i budząc się każdego dnia błaga o
łaskę utraty pamięci, świadom, że póki nie rozprawi się z własnymi
wspomnieniami, nie będzie mógł żyć tak, jak tego chce.
Ma skłonności do dominowania objawiające się na równi z tymi do uległości. Nie
ma nic przeciwko znalezieniu się „na dole”, choć stać się
całkowicie bierny nie potrafi w żadnym przypadku. Lubi perwersyjne zabawy i
wyzwania. Rzadko się wycofuje i nie boi się ryzyka. Ból go nie przeraża, wręcz
przeciwnie. W czasie jego długiego życia przywykł do niego tak bardzo, że stał
się on dla niego nieodłącznym elementem życia. I nie ma nic przeciwko
otrzymywaniu go. Ani zadawaniu. Lubi dręczyć innych. Zarówno psychicznie jak i
fizycznie, w zamian jednak oczekuje podobnego traktowania. Nie chce, by ktoś
miał go za wrażliwą panienkę, zaś sam cierpi uciążliwe uczulenie na uległych i
delikatnych. Zawsze się boi, że skrzywdzi ich nieodwracalnie i uszkodzi na
stałe, dlatego woli trzymać się z daleka. A jako że wszystkich mierzy swoją
miarą, gardzi słabymi, uważając, że każdy jest kowalem własnego losu, a
czekanie na czyjąś pomoc to najgorsze ze wszystkich rozwiązań.
Bardzo dawno nie śmiał się beztrosko, dawno oczy nie odzwierciedlały
prawdziwego uśmiechu. Faust sprawia wrażenie wiecznie pogrążonego we własnych
myślach, w rzeczywistości jest jednak bardzo uważny. Jego zmysłowa natura i
naturalny wdzięk są jego atrybutem w zdobywaniu tego, czego chce. Potrafi być
bardzo namiętny i kuszący, jeśli zechce. Bierze, ale potrafi również dawać.
Nazywany okrutnym, sam w duchu śmieje się z tych posądzeń. Istnienie innych
niespecjalnie go obchodzi, dlatego bez oporów daje innym kosztować własnej
krwi. Jakby podświadomie chciał zatruć cały świat, jakby chciał zemścić się za
krzywdy, jakie niegdyś mu wyrządzono. Wbrew pozorom nie pała nienawiścią do
Upadłych, w ogóle do nikogo nie pała nienawiścią, choć jak ktoś raz zostaje
jego wrogiem, nie ma szans na zmienienie nadanego mu statusu.
Były czasy, gdy Faust był pełnym empatii młodzieńcem, kiedy promienie słońca
tańczyły w jego oczach i kiedy ochoczo wyciągał ręce do innych. Kiedy jego
samotność nie ciążyła tak bardzo i kiedy cień nie był jedynym towarzyszem.
Życie jednak sprawiło, że zapomniał czym jest ufność, przywiązanie i inne
uczucia, bez których śmiertelnicy nie potrafią się obejść. Czasem jego
dawne „ja” dochodzi do głosu i przejmuje nad nim władzę. Bywa
wtedy troskliwy i opiekuńczy, robi to jednak tylko dla tych, którzy naprawdę
wiele dla niego znaczą.
Historia:
Niegdyś Feniksów było sporo. Żyli w opowieściach ludzi i w swoim świecie, nie
wadząc nikomu. Uważani za neutralną rasę, nigdy nie brali udziału w wojnach,
nie opowiadali się po żadnej ze stron. Potem jednak coś się zepsuło, jedna rysa
zamieniła się w szereg pęknięć, osłabiających chroniący ich mur i rasa ta wdała
się w okrutną wojnę. Powodów było wiele, dziś trudno zgadywać co wreszcie
przelało czarę, grunt, że po wyniosłej i dumnej rasie pozostało tylko
wspomnienie.
Już od pierwszej chwili, gdy zaczął być świadom, zaczął zdawać sobie sprawę z
tego, kim jest. Już od pierwszych chwil był sam i w kwestię własnych narodzin
nawet nie próbował się wgłębiać. Po prostu któregoś dnia zaczął „być”,
a jego życie miało być ofiarą złożoną Przeznaczeniu. Świadomość bycia ostatnim
Feniksem odcisnęła na nim swoje piętno i stała się przekleństwem. Od pierwszych
lat znał teksty przepowiedni, a mimo to… Tułał się po świecie, igrając z
ogniem, umykając przed Upadłymi, uparcie próbując żyć.
Ufny i zupełnie inny niż teraz. Zawsze starał się czerpać z życia pełnymi
rękoma, świadom, że to może zakończyć się w każdej chwili. Uparcie pilnował, by
nie przywiązać się do nikogo zanadto, starał się jakoś odwlec to, co nieubłagane
i jakoś to odwlec, ale… Ale potem poznał Jego, przyczynę swej zguby
i ostatnią osobę, którą był w stanie pokochać. Dlatego też Jego zdrada
bolała tak bardzo. Bo On go wydał, bo On był
tym, który wydał na Fausta wyrok śmierci.
Szczerze powiedziawszy, chłopak niewiele pamięta z tamtych lat. Tortury,
nieodłączny ból i w końcu ofiara.
To wtedy zmienił się całkowicie, każdego dnia żałując, że się obudził. Modlił
się o koniec, jednocześnie uparcie próbując żyć. Nie był jednak zdolny do
błagania.
Widywał Go jeszcze wielokrotnie i to Jemu zawdzięcza
szpecącą, bolesną bliznę, której nie jest w stanie wymazać ze swego ciała.
Czasami próbował walczyć. Próbował uciec.
„Nie mógł pokonać tych, dla których jego śmierć była poezją, śpiewem,
przepowiednią, przyszłością!”
W dniu opisywanym w starożytnych księgach jako jego koniec, stało się jednak
coś, czego sam nie pamięta zbyt dokładnie. Ktoś po niego przyszedł. Nie widział
jego twarzy, ale czuł jego potęgę i siłę, widział zmieszanie tych, którzy z
jego śmierci uczynili sobie rozrywkę.
Ocalenie przyszło z najmniej spodziewanej strony, choć nigdy nie poznał imienia
swego wybawcy.
***
Jako ostatni przedstawiciel mitycznej rasy Feniksów, zdaje sobie sprawę z tego,
że wraz z nim zniknie ze świata ostatnie wspomnienie o takich jak on. Faust
należy do istot nieśmiertelnych, jednakże cykl jego życia co pięćset lat
zatacza koło i Faust umiera, by odrodzić się po pięciu dniach. A przynajmniej
umrzeć powinien. Podobno zdarzyło mu się to raz, dni te w jego pamięci zacierają
się jednak i są niczym sen, tak więc nie wiadomo ile w tych słowach jest
prawdy. Jego rany goją się szybciej niż u śmiertelników, jednak odcięte
kończyny nie odrastają. Po wyrwaniu mu serca, które jednak ma istotny wpływ na
jego życie, również nie będzie w stanie funkcjonować, jednak zabicie go jest o
wiele trudniejsze. Po takim, na przykład, skoku z najwyższego budynku świata
otrzepałby się i poszedł przed siebie.
Przepraszam, że tak lakonicznie, ale serio, nie chciałem robić z tego taniego
melodramatu, a wydaje mi się, że uchwyciłem wszystko to, co najważniejsze dla
tej postaci.
Dodatkowe informacje/zainteresowania/ciekawostki:
†° Zapach jego krwi jest wyjątkowo wyrazisty, zaś jej smak działa niczym
afrodyzjak na każdego, kto choć raz jej skosztuje. Możliwe jest nawet
uzależnienie się od niej, a efekty odstawienia porównywalne są do tych
towarzyszących rzuceniu ćpania, alkoholu, czy palenia. Faust jednak rzadko
kiedy ostrzega swe ofiary o skutkach ubocznych.
†° Czasami pali papierosy, czasami pije, czasami weźmie coś mocniejszego. Nie
ma jakoś specjalnie mocnej głowy, ale próby upicia go mogą potrwać całkiem
długo.
†° Strasznie mało sypia, ostatnimi czasy dręczą go cyklicznie powtarzające się
koszmary.
†° Żywi się tym co i śmiertelnicy, choć jest wybredny jak mało kto.
†°Lubi nadużywać swoich mocy, niekoniecznie w celach obronnych. (If you
know what I mean)
†° Ma obsesję na punkcie kilku rzeczy, ale o tym już sza.